Po co to wszystko?

Ostatnimi dniami chodzę jakaś struta. Jakaś taka jak nie ‚ja’. Nie mogę sobie znaleźć miejsca. Takiego swojego. Które będzie tylko MOJE i to ja będę decydować jak będzie wyglądało.
Myślałam, że takim miejscem będzie dla mnie ten blog… Chyba jednak idę nie w tym kierunku, w którym chcę. Chciałam. 
Namawiam do lubienia fanpage’a tylko po to by mieć więcej czytelników, „przekupuję” Rozdawajkami i dziwnymi testami produktów… Jaki to ma sens?
Dla kogo ja piszę?
To miało być MOJE miejsce. Z MOIMI problemami, radościami i odskoczniami od rzeczywistości. M-O-J-E. Przez duże M.
Tu nie miało być pieluch, oślinionych koszulek i psich kłaków kulających się po podłodze. 
Tylko cisza. Kawa. Z mlekiem. I cukrem. Ja. Ja. I Ja. 
Dałam się wciągnąć w świat mi wcześniej nieznany. Obcy. Taki nie mój. Gdzie lukrem spływają strony, fałszem posty, a zazdrością komentarze. 
A ja chciałam tylko swojego miejsca…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Miejsca na własne JA.